Journal – moja miłość
Należę do grupy osób, która skrupulatnie zapisuje wszelkie pomysły, cele, zadania, wszystko co się da spisuję, bo wiem, że inaczej połowy rzeczy bym nie zrobiła, a na dodatek zastanawianie się w stylu „co dalej powinnam zrobić” – zajmuje za dużo czasu 🙂
Tak więc łażę z notesem (mój mąż nabija się ze mnie, że mało kto korzysta w papierowych kalendarzy, ale przecież jestem scraperką – nie umiem inaczej!), zapisuję genialnie i mniej genialne myśli i .. no właśnie i czasem nawet pogoda potrafi mi spaskudzić moje plany 🙂
Tak było dwa tygodnie temu, kiedy miałam dwa dni wolnego i pojechaliśmy na domek. Połowę mojej małej torby zajęły journale i statywy. „Skoro będę w tak pięknym miejscu, mogę w końcu zrobić zdjęcia wpisom, na łonie natury, w słoneczku (bez lamp!), nad jeziorem, na kocyku” – och wiesz, takie instagramowe fotki do wpisów tu na bloga, ale też do oferty warsztatowej. Bo od ponad pół roku prowadzę regularne (comiesięczne) warsztaty z journala (z kitami i bez), i po prostu marzył mi się taki profesjonalny wpis.
Co takiego się wydarzyło? – deszcz.
Nici z pięknych foteczek nad jeziorem, journale by się przecież rozpłynęły! 😉 Jednak nie chciałam odpuszczać, wykorzystałam dosłownie 5 czy 10 minut braku deszczu, położyłam journal na mokrej trawie tuż przed domkiem. Zrobiłam zdjęcia, ciemne, bez lampy. Ale są 🙂
To mój journal z tego roku, w którym umieściłam wpisy od stycznia do lipca włącznie. Jego okładkę dostałam w prezencie od Asi Ryba, której jestem bardzo wdzięczna! Wymarzona okładka z motywem Harrego Pottera, o której nawet nie marzyłam.
Journal szybko się zapełnił, a to głownie dzięki temu, że regularnie go uzupełniam na moich live’ach warsztatowych. Teraz z przyjemnością go oglądam, odkładam na półeczkę i zabieram się za kolejny 🙂
Z tego miejsca chcę Cię serdecznie zaprosić na moje warsztaty. Journal jest niesamowitą formą, niewymagającą specjalistycznych narzędzi, specjalnych materiałów czy też wielkich zakupów, aby móc zacząć go prowadzić. Wystarczy trochę chęci, klej, nożyczki i notes. Jeśli nie wiesz jak zacząć, albo masz problem z regularnością, ze znalezieniem 2 godzin w ciągu miesiąca dla siebie, te warsztaty są dla Ciebie.
Co miesiąc są dwie opcje:
- zakup samego dostępu – otrzymujesz linka do spotkania na żywo, możesz mnie bacznie obserwować, wysłuchać, zadać pytanie. To też niezły sposób na wyrobienie sobie nawyku! Wystarczy, że obiecasz sobie, że skoro kupujesz dostęp, w tym czasie kiedy mnie oglądasz i słuchasz, możesz zrobić swój własny wpis! I tak co miesiąc, mogę być Twoją mobilizacją do działania 🙂 kosz to jedyne 20 zł (za 2 godziny warsztatów)
- zakup dostępu z kitem, czyli zestawem materiałów – dwa dni przed rozpoczęciem live z warsztatami wysyłam paczuszki. Zestawy przygotowuję własnoręcznie, dopieszczając je tak, aby wszystko ze sobą pasowało współgrało. Nawiązuję tematycznie do pory roku, miesiąca, jest różnorodnie i ciekawie 🙂 W każdym kicie znajduje się m.in. limitowany zestaw naszych mixvenek, stworzony specjalnie pod kity i z reguły nie są one sprzedawane osobno w sklepie 🙂 Cena takiej opcji to 40 zł (w tym 25 zł to wartość materiałów, 15 zł dostępu do warsztatów).
AKTUALNIE TRWA SPRZEDAŻ WARSZTATÓW WRZEŚNIOWYCH - zostało kilka ostatnich kitów :)
Co daje mi tworzenie journala?
Przyjemność, radość, wytchnienie, spokój, relaks .. to tylko część uczuć, które mi towarzyszy. Tak jak i pewnie u Ciebie, tak i u mnie, życie pędzi jak szalone, praca, rodzina, codziennie obowiązki i człowiek zapomina o sobie. Tak na dobrą sprawę pracuję od poniedziałku do soboty w Craftvena od 7 rano do 17, czasem nawet i 18-stej. Potem drugi etat – scrapowanie do nocy (czasem rana) na zamówienie. Jasne, sama tego chciałam i kompletnie nie narzekam! Kocham swoją pracę i jestem PRZESZCZĘŚLIWA, że jestem w tym miejscu. Ale czasem i ja mam ochotę na chwile wytchnienia. I najczęściej spędzam ją w dwojaki sposób:
- BALKON – pochłonęły mnie w tym roku roślinki 😀 i to dosłownie, nie mogę się doczekać, aż wyrośnie jakiś chwast, co bym miała nowe zajęcie! Mówię, a raczej piszę na serio! 🙂 Póki co na balkonie wyrosły mi mini pomidorki, papryka, rzodkiewki, baby sałata i ostatnio .. ogórki gruntowe!!! Chwastów jest mało 🙂 Skoro wszystko zaczęło rosnąć zasadziłam jeszcze maliny, jeżyny i dwie borówki amerykańskie – na zbiory muszę poczekać do przyszłego roku 🙂
- JOURNAL – ciągnie mnie do niego jak nie wiem co, samo tworzenie podczas live jest ogromną przyjemnością, odpoczywam, relaksuję się i „luzuję”. Wszystko tu działa na luzie, nie musi być perfekcyjnie, prosto czy pomysłowo … nawet brakuje mi słów, żeby opisać to wspaniałe uczucie, kiedy zapominam o obowiązkach, a skupiam się na TEJ chwili, na swoim życiu, na „dokumentowaniu” codzienności! Bo to ona jest naszym życiem. Do journala wrzucam różne chwile, oczywiście te z wyjazdów, ale też i przede wszystkim te zwyczajne, dobre i gorsze 🙂 Jest tu cała masa Maszki, bo kocham ją nad życie, są marne wspomnienia z problemów z rwą i kręgosłupem (zdjęcia gorsetu, tabletek, szpitala, a także moje zapiski z tego jak się czułam, jak mnie bolało i co przeżywałam). Drugim ważnym aspektem jest radość oglądania i wspominania – często wracam do poprzednich journali, są moją historią, którą może kiedyś ktoś mi bliski przeczyta, jak mnie już nie będzie 🙂
Czy Ty też możesz to poczuć? Gwarancji nie ma, bo każdy z nas jest inny, ale wychodzę z założenia, że zawsze WARTO spróbować, niż później czegoś żałować 🙂 Spróbuj! Może też Cię journaling pochłonie tak jak mnie. I pamiętaj, że jeśli nie wiesz jak zacząć, moje warsztaty i ja, czekamy na Ciebie 🙂
Swój journal prowadzę regularnie od dwóch lat, natomiast w formie warsztatów działam od grudnia zeszłego roku, co miesiąc liczba osób uczestniczących się powiększa 🙂 Na ten moment jest nas około 40 osób 🙂
ZACZNIJ PROWADZIĆ SWÓJ JOURNAL JUŻ TERAZ!
PRZECHODZĘ DO WARSZTATÓW ->
Myślę, że na temat journalingu jeszcze nie raz napiszę, więc skończę ten post w tym momencie, bo zrobił się dziwnie długi. Na koniec zdjęcie mojego nowego notesu, który zapełnię wpisami z okresu sierpień – grudzień 2023 🙂 Mam olbrzymie szczęście i fantastycznych ludzi wokół, bo i ta okładka jest prezentem 🙂 Dostałam ją od Moniki Pająk! Także druga część roku będzie słodka i urocza!
Monika, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję 🙂